Bo przypominał mi o oddychaniu podczas seansu. No, ale ja sie nie znam. Nie jestem Mamoniem, zachwycam sie dobrym aktorem i sprytnym scenariuszem. Nie silę się w komentarzach na gó*nolotne krytyki i czepiactwo o detale, więc może dlatego mam poczucie frajdy z obejrzanego filmu a nie frustracje ze zmarnowanych milisekund jestestwa. I na przekór domorosłym pseudokoneserom kinematografii daje dyszkę. I ide szukac duńskiego pierwowzoru. Kłaniam się i życzę milego odbioru.