Niezmiennie podoba mi się forma Wesa Andersona i niezmiennie kolejny krótki metraż mnie nie zachwycił. Można zobaczyć, ale brakuje kropki nad i. Według mnie większy problem w materiale źródłowym niż w realizacji. Instagram: Mateusz o książkach
A jednak ten krótki metraż (drugi obejrzany po "Zdumiewającej historii...") spodobał mi się bardziej. Jest tu trochę przerostu formy nad treścią, ale też właśnie forma ma być na pierwszym planie, a nie jakoś szczególnie oryginalna historia. Artyzm, że to tak określę, nie zdążył mnie zmęczyć, bo ta krótka forma trwała mniej niż 20 minut i ja myślę, że to jest właśnie długość akuratna.
Tak jak piszesz, to bardziej wina prozy Roalda Dahla, te jego opowiadania jakieś takie bez ikry, twistów, napięcia, ale nieodmiennie od lat z niewiadomych dla mnie powodów fascynują Anglosasów i i tak lepiej wypadają w ekranizacjach niz w oryginale, z tych wszystkich nowelek, mnie najbardziej podszedł tu Szczurołap