Mój pierwszy obejrzany film Chaplina. Był świetny dla ludzie żyjących w tamtych czasach. To musiała być masa śmiechu i rozrywki. Dzisiaj już nie robi takiego dużego wrażenia, ale dosyć fajnie się ogląda i można się trochę pośmiać. Myślę, że warto obejrzeć :) Mi się film podobał. Doceniam też rok powstania.
Też zaczynam przygodę z Chaplinem. Muszę powiedzieć że fascynujące ile tricków i oryginalnych pomysłów tu zastosował. Jak zobaczyłem np. scenę gdy wskoczył za bar i bandziory strzelając w jego stronę rozwalali po kolei filiżanki to mi się przypomina mnóstwo późniejszych filmów. Równie świetna scena gdy odzyskiwał pieniądze od złodziei- chyba najlepsza w filmie. Ja się bawiłem wyśmienicie i w dzisiejszej erze maksymalnie zwulgaryzowanych komedii to prawdziwe antidotum dla naszego poczucia humoru.
A ja podziwiam, ile doświadczenia zdobył Chaplin w ciągu pierwszych lat filmowej kariery. Zaczynał od na prawdę bardzo nieudanych i pozbawionych wdzięku krótkometrażowych przymiarek, stopniowo rozwijał się poprzez znacznie lepsze lecz wciąż dalekie od doskonałości realizacje (do takich zaliczę "Pieskie życie"), osiągając absolutne mistrzostwo inscenizacyjne i wspaniałe wyczucie równowagi elementów komediowych i dramatycznych w swoich pełnometrażowych niemych filmach.