Ja wytrzymałam 40 minut. Nie rozumiałam, po co tworzyć film fabularny z recytowania eseju filozoficznego, czemu bohater nie zwraca się do swojego dziecka po imieniu ani nie nazywa go synem, tylko ciągle używa słowa "chłopiec", czemu mężczyźni są ubrani zwyczajnie, a kobiety - teatralnie, co kogo z kim łączy, przy kolejnym jeszcze bardziej wszystko gmatwającym wątku się poddałam.