PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32143}

Ofiarowanie

Offret Sacrificatio
7,8 6 679
ocen
7,8 10 1 6679
7,4 14
ocen krytyków
Ofiarowanie
powrót do forum filmu Ofiarowanie

Mówi się, że ostatni film Andrieja Tarkowskiego to jego testament twórczy, że są w nim wszystkie elementy, które pojawiały się w jego poprzednich filmach. Oglądając dorobek filmowy tego reżysera i kończąc na „Ofiarowaniu” widz doskonale zdaje sobie sprawę, że wymagało się od niego odpowiedniego wysiłku. Trud ten z pewnością opłacił się w postaci nagrody - oczyszczenia własnej percepcji duchowej. Ostatni obraz jest dla mnie przesiąknięty symboliką, licznymi metaforami, poetyką, a nawet chwilami surrealizmem. To również wyraz tęsknoty artysty za Ojczyzną.
W „Ofiarowaniu” poruszyły mną najbardziej cztery fragmenty. Pierwszy, to histeryczna reakcja Adelaide po ogłoszeniu w telewizji komunikatu o zbliżającej się eksplozji atomowej. Tutaj trzeba wyróżnić wspaniałą grę aktorską Susan Fletwood. Bohaterka lamentując, kładzie się na podłogę, rozpacza i czuje się słaba wobec niewyobrażalnej siły, która lada moment ma zgładzić jej życie. Bardzo dobrze ujęty, paniczny strach w kontekście zbliżającej się utraty. Scena ta, była kilkakrotnie powtarzana. W efekcie końcowym, oczywiście musiało to wyjść tak jak reżyser widział to w swojej wyobraźni. Podobna sytuacja ma się ze wszystkimi drobiazgami, ubiorem, meblami, charakteryzacją, pogodą, a nawet odpowiednim odcieniem zieleni. Podczas kręcenia płonącej posiadłości Alexandra, popełniono drobny błąd i rezydencję należało wybudować jeszcze raz, a scenę nakręcić od nowa. Reżyser autokratycznie domagał się realizacji swojej wizji.
Drugi fragment to modlitwa głównego bohatera. „Oddam ci wszystko co mam”. powtarza płacząc, obiecując również, że spali swój dom. Według Tarkowskiego tylko silny bodziec, wielka zmiana lub tragedia wyzbycia, może całkowicie zmienić nasz sposób postrzegania. Doświadczymy wtedy prawdziwego raju, będzie nam dane oddychać wolniej, zatrzymamy się niewinnie obserwując piękno natury, cudu nie tkniętego ludzką ręką podczas aktu tworzenia. Wpierw jednak, aby pozbyć się strachu, zniszczyć trzeba wszystko co trzyma nas w swej niewoli, intelektualnej klatce. Może to być bardzo niebezpieczne i otrzeć się o szaleństwo, tak jak w przypadku erudyty, który kilkakrotnie jest ujęty z pistoletem w ręku.
Trzecia scena, dla mnie bardzo intensywna, to sen Alexandra, pokazany w czarno-białej scenerii. Kamera w powolnym ujęciu ukazuje błoto, liście, kałuże, rozsypane monety. Widzimy zrywający się wiatr i głośno trzaskające drzwi przy zamurowanym wejściu. Podobnie jak w „Stalkerze” są to kadry mistyczne, zapowiadające dni gromu które w przyszłości mają zmiażdżyć wartości przyziemne. Tarkowski przemawia do widza, że owe podmioty kiedyś zaginą i zostaną zapomniane, tak jak pieniądze i inne „cuda” leżące w brei ludzkich pragnień.
Po przebudzeniu, bohater wkłada czarny szlafrok ze znakiem Jin i Jang, symbol harmonii. Ale wcześniej dostrzega płytkość rozmów swoich bliskich na temat wyjazdu Otta do Australii. W pierwszych fragmentach filmu, leżąc pod drzewem i kończąc swój monolog wygłasza: „Boże, jaki jestem znużony tym mówieniem! Słowa, słowa, słowa!” Myśli, które wypowiadamy, intelektualne dysputy, filozoficzne polemiki to wszystko uciążliwie męczy Alexandra, co z kolei dla jego rodziny jest częścią dnia codziennego. Ofiara, którą składa w postaci całego swojego dorobku, umiłowania do sztuki, filozofii, rodzinnych pamiątek, ma służyć jak środek na przeczyszczenie duszy, jak owa bomba atomowa, która w rzeczywistości nigdy nie wybuchła. Szaleńczo pragnie przywołać dawny porządek rzeczy. Podobnie jak Jezus Chrystus dąży do nawracania. Kładzie na stół krzesła, odwraca je do góry nogami, aby już nigdy więcej na nich nie usiąść, słuchając japońskiej muzyki. Po raz kolejny doświadcza beznadziejnej desperacji Adelaide, od której próbuje uciec. W tym momencie, warto wrócić do części w której pod namową listonosza, Alexander udaje się na rowerze do Marii. Wierzy, że jedynie ona może zatrzymać nadciągający kataklizm, że może go zbawić. Kobieta jednak, zupełnie nie ma pojęcia o tym co ma się wydarzyć i ze zdziwieniem pyta przybysza o jego zachowanie. Ten z kolei doznaje oczyszczenia ze swoich zbędnych myśli. W domu Marii panuje spokój, bohater obmywa brudne dłonie w wodzie i czyści je kamieniem. Jest to kolejny, niesamowity symbol. Siadając przy pianinie, powracam wspomnieniami do dni, kiedy był małym chłopcem, kiedy jego życie było beztroskie, lekkie, pełne prawdziwych uniesień. W obliczu narastającego zagrożenia, które ze świstem porusza naczynia, Alexander w panice wyciąga pistolet i przystawia do skroni. Maria właśnie wtedy okazuje mu zrozumienie, nazywa go biedakiem, wspiera w wierze, wreszcie kocha się z nim. To czwarty fragment, który bardzo mnie wzruszył i pozostanie na długo w mojej pamięci.
Czytałem niedawno o tym, jak Tarkowski został zaproszony przez amerykańską publiczność. Nagle, pewien młody człowiek zapytał: „Proszę, niech nam pan powie w takim razie, co trzeba zrobić, aby być w życiu szczęśliwym?” Na co Tarkowski odpowiedział: „Czemu ten idiota chce być szczęśliwy?!” Sposób postrzegania świata pomiędzy wschodem, a zachodem to głęboka przepaść morza priorytetów. Tarkowski w swoich filmach, pokazywał co było dla niego ważne najbardziej: świadomość, przeżywanie, cierpienie, poszukiwanie i rozwój duchowy. Skarb, który każdy z nas głęboko nosi w swoim sercu. Bogactwo te, tylko już nieco innym środkiem wyrazu pokazuje w swoich fotografiach Ansel Adams, czy Minor White. Kompozytorzy, np: Arvo Part w „Fur Alina” poraża mnie prostotą dźwięku, nie wymaga intelektualnych skojarzeń, uruchamiania intuicji, wystarczy przeżywać kompozycję. Cieszmy się więc z epickich perełek Andrieja Tarkowskiego. „Ofiarowanie” na pewno zapisze się w historii światowej kinematografii, jako obraz o umiłowaniu prawdziwej, człowieczej wolności.

Hupert

Pełna zgoda, wartość merytoryczna 'Ofiarowania' jest niesamowita i jak można się było tego spodziewać bardzo teatralna. Choć po niesamowitym dziele jakim bezsprzecznie jest "Stalker", można było oczekiwać od "Ofiarowania" znacznie więcej w kontekście samej formy i wykonania. Pomimo tego jestem bardzo pozytywnie zaskoczony powstałym efektem.

Jedyne czego nie rozumiem (może dlatego, że słabo znam się na malarstwie) dlaczego Otto wypowiada kwestię: "Mój Boże, ależ to złowieszcze! -Leonardo zawsze mnie przerażał" komentując 'Pokłon Trzech Króli'. Mały szczegół, ale cały czas mnie dręczy.

ocenił(a) film na 3
Hupert

odniose sie tylko do tego stwierdzenia " Bohaterka lamentując, kładzie się na podłogę, rozpacza i czuje się słaba wobec niewyobrażalnej siły, która lada moment ma zgładzić jej życie. Bardzo dobrze ujęty, paniczny strach w kontekście zbliżającej się utraty."

Wydaje sie ze chyba kazdy normalny czlowiek widzac i slyszac taka "poezje rozpaczy" jaka zaprezentowala nam ta artystka a zaakceptowal rezyser czym predzej zlapie pilota i pozwoli biednym elektronom nieco sie rozladowac w nieznanym aczkolwiek bardziej przyjazdnym srodowisku. Jesli to ma byc jakas wzniosla symbolika to chyba tylko nieokielznanej glupoty lub ciezkiej choroby o podlozu psychicznym znanym tylko wspolczesnym szamanom z krk.Czytajac Twoja recenzje doznalem reminescencji z dawnych lat kiedy to na lekcjach jezyka polskiego katowano nas co autor mial na mysli.
Kiedys na tym forum mialem podobna dyskusje na temat rezysera horrorow z zywymi trupami co mi udowadnial ze to artyzm a ja mu ze autyzm.Dopiero teraz widze duze podowienstwo pomiedzy kiczem i intelektualna spuscizna i bynajmniej nie myle choroby psychicznej z duchowa iluminacja ktora lezy troche na innym biegunie

ocenił(a) film na 10
Hupert

Znakomita analiza arcydzieła mistrza Tarkowskiego!

ocenił(a) film na 5
Hupert

Oglądałem Stalkera i bardzo mi się podobał,w odróżnieniu do Ofiarowania, które niestety było w moim przekonaniu nudne. Film bardzo teatralny na czym traci, aktorzy ogólnie mało przekonujący-choć scena paniki Adelaidy wspaniała (sam poczułem jej strach). Wymieniłeś tutaj raptem 4 sceny, na które i ja zwróciłem uwagę, ale to co pomiędzy tymi scenami było, dla mnie jest nie zrozumiałe...ostatnia scena Aleksander raz wsiada i raz wysiada z samochodu a potem ta sama karetka jedzie slalomem wygląda komediowo.
Odnosząc się jednak konkretnie to twojej wypowiedzi uważam, że Aleksander mówiąc o zmęczeniu słowami to jego aotokrytyka. Jest tak zafascynowany własnym monologiem, ze nie zauważa braku dziecka.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones