Woody miał duże szanse na przeżycie, a mianowicie:
Po 1.
Woody zanim odpiął się od grupy i wziął harpun od Jima, mógł się nim opleść i wtedy lecieć zakotwiczyć transporter! W ten sposób zapiął transporter, a sam by nie odleciał w kosmos :D!
Po 2. Jeżeli już doszło do tej bezmyślnej sytuacji i bez paliwa Woody dryfował ku orbicie Marsa... Jego żona Terri, wcale nie miała głupiego pomysłu go ratować. Wszystko by się udało, jakby Woody trochę ruszył głową!!! Widząc nadlatujący harpun Terri (nie mając pewności czy go złapie itp.) powinien spuścić trochę tlenu z butli gazowej i w ten sposób dolecieć mały kawałek do nadlatującego harpunu Terri! Złapał by go, i sprawa załatwiona!
Co WY o tym myślicie? :)
Pozdrawiam,
S.
Ps. Ten fragment filmu bardzo mnie poirytował!!!