przez większą część czasu jest raczej średni, niewiele interesującego się dzieje, co mogłoby przykuć uwagę. Natomiast bardzo przypadła mi do gustu końcówka, tj gdy wieszli do tej góry w kształcie twarzy i spotkali kosmitę. Miało to w sobie swój klimat, coś że tak powiem hmmm magicznego, najlepiej mi to słowo pasuje. Pewnie duża w tym zasługa muzyki kapitalnego Morricone. Ta końcówka znacznie ubarwia całokształt produkcji, która bez niej byłaby raczej przeciętna, i zagubiłaby się w szeregu temu podobnych obrazów.
Końcówka miała w sobie coś magicznego, bo wyglądała jak z filmów Disneya. Jestem rozczarowana jak diabli, zapowiadało się ładnie a skończyło jak ckliwa historyjka dla dzieci.
Popieram przedmówczynię:) Brakowało jeszcze tego, żeby ów kosmita zasalutował astronautom na końcu na tle amerykańskiej flagi i powiedział parę słów po angielsku...Zapowiadało się tajemniczo, rewelacyjnie, niestety końcówka spieprzona.
Hmm jeżeli już się odnosimy do końcówki, to naukowcy stworzyli tzw teorię panspermii, twierdzącą, że życie na Ziemi zostało przyniesione z kosmosu, być może nawet przez jakieś ewentualnie inteligentne istoty. Co do śmieszności kosmity, to jeszcze zabawniej ponoć wyglądał domniemany tzw incydent w Emilcinie, mający miejsce w Polsce w latach 70 ubiegłego wieku. Ale wracając do kwestii stricte filmowych, to jeśli założymy nawet że ta końcówka wyglądała ,, disneyowo'', to czy jest to akurat coś na wskroś złego? Moim zdaniem nie, gdyż takie filmy gdzie reżyser swobodnie popuszcza wodze fantazji też powinny być. Nie tylko monumentalne, ale zaraz śmiertelnie poważne dzieła pokroju ,, Odysei Kosmicznej''. Kino to też czysta rozrywka, będąca odskocznią od szarej codzienności. Nie twierdzę, że film jest jakimś wybitnym obrazem w dziedzinie sf, aczkolwiek wspomniane przeze mnie zakończenie naprawdę pozwala trochę oderwać się od rzeczywistości, co zaliczam mu na plus.
Owszem : życie na Ziemi. Ale nie w ten sposób że DNA kosmity przeniesione na Ziemię po miliardach lat ewolucji dąło człowieka blisko spokrewnionego z tymże kosmitą. Coś tu nie gra. Francis crick jeden z odkrywców struktury DNA był jej zwolennikiem