Mało który film zbiera tak skrajnie różniące się od siebie opinie! O filmach ambitnych, np. Herzoga, Tarkowskiego, Bergmana mówi się - że są nie dla wszystkich - gówno prawda! Każdy konformistyczny nadęty snob wysiedzi przy filmach rzeczonych artystów i uzna je za wielkie dzieła! Tutaj natomiast mamy do czynienia z prawdziwym fenomenem panie i panowie - faktycznym filmem spod znaku "nie dla wszystkich"! Otóż Dzieło de Palmy tak drastycznie odbiega od kanonów zarówno "dobrego kina" jak i "kina ambitnego", że tylko człowiek piekielnie wrażliwy jest w stanie dostrzec jego prawdziwy potencjał. A ten jest olbrzymi:
- fenomenalny klimat
- wspaniali aktorzy, z Garym Sinise na czele (nota bene jeden z najbardziej niedocenionych ludzi w dziejach homo sapiens w ogóle! Ten facet ma niesamowitą charyzmę, sznyt, polot i talent, ale musi grać w ciężkich chujozach typu CSI żeby godnie żyć! Beny afleki i inne tępe miernoty powinny co najwyżej przynosić mu kawę i całować sygnet, a nie pławić się w luksusach - za gaże tych pierdół aktorskich można by wyżywić miliony głodnych dzieci w krajach trzeciego świata, zresztą oni sami też powinni żyć gromadnie na śmietniskach i wylizywać resztki jedzenia pozostawione przez dzikie zwierzęta.....)
Wracając jednak do tematu: wiele genialnych scen, istnych perełek kinematografii - choćby scena ratowania oddalającego się kosmonauty; wspaniałe udźwiękowienie i muzyka.. i jeszcze raz: klimat, klimat, klimat! I "to coś".
No, ale taki krępy umysłowo snob prędzej wpieprzy własne buty niż uzna kiczowatość tego filmu za sztukę. Ironia tego co teraz powiem, przy akurat tym filmie sięgnie zenitu, ale taka jest prawda: są gusta i guściki.
Ocena: 8/10
Pięknie napisane! Przychylam się do zdania przedmówcy w każdym punkcie wypowiedzi. Sam podobnie myślę. Pozdrawiam.
Podpisuje sie pod twoją wypowiedzią. Film oglądałem pierwszy raz i jestem niemal w szoku, niesamowity klimat to rzecz rzadko spotykana w dzisiejszych sci-fi, tu jest go bardzo dużo. Mało filmów sci-fiction potrafi mnie zaciekawić, taki film musi mieć to coś, czyli klimat, który sprawia że w 100 % wierzysz w to co oglądasz, i pochłania cię bez reszty, tu nie miałem z tym trudności. Dla mnie to klasyk sci-ficition kosmicznego jak np. Gwiezdne Wojny. Pozdrawiam
Tak, tak, po stokroć tak. Oglądałam ten film kilka razy, ale wczoraj zatkało mnie ponownie. Film niezwykły, wciągający, poruszający... Największe wrażenie zrobiła na mnie wędrówka w przestrzeni kosmicznej. Pozdrawiam wszystkich zachwyconych tym filmem.
Właśnie go obejrzałem na Ale Kino. Cy zauważyliście powiązania z "2001: Odyseja Kosmiczna"? Było ich pełno! Co w kinie Sci-Fi akurat nie powinno być wadą, gdyż rzadko który film tak dobrze oddaje realia podróży gwiezdnych (brak dźwięku w próżni, zamarzanie w zerze abslutnym, sztuczna grawitacja dzięki sile odśrodkowej itp.). Nie wiem czy to był film dobry; za to wiem że był klimatyczny, dobrze zagrany, zrobiony z dbałością o szczegóły. Gdyby tylko nie nadmierna ilość wybujałych efektów komputerowych... Jednak bym wolał stary dobry bluebox, makiety i wybuchy produkowane w studio ;)
Podpisuję się rękami i nogami!
Prawda - najlepsze filmy to tylko z modelami, prawdziwymi wybuchami. Nie to co zimne CGI...
Z tym zamarzaniem to bym nie przesadzał. Człowiek w próżni ani nie wybucha ani też tak szybko nie zamarza. Polecam artykuł http://www.damninteresting.com/?p=741 Oczywiście nie czepiam się braku realizmu (jednym z moich ulubionych filmów jest "Sunshine", który z realizmem ma niewiele wspólnego), bo to przecież tylko film, a nie lekcja fizyki. Pozdrawiam
buahehe rafau az trudno sie nie zgodzic :) Szczegolnie podoba mi sie dygresja na temat aflekow :->
evohf - o co Ci chdzi z tymi lekcjami ? S-F ma wiecej zwiazku z nauka niz lekcje fizyki. Istota S-F i jest, aby na chwile zapomniec o lekcjach fizyki.
Filmu nie oglądałem więc się nie wypowiem, ale jedno muszę przyznać autorowi wątku, pisać potrafi! :)
Zwłaszcza ten cytat o innych Benach Afleckach i całowaniu sygnetu - aż musze to zapamiętać :).
W większośći się zgadzam film fantastyczny ze zwróceniem uwagi na scenę ratowania astronałty bo potraktowano to bardzo realistycznie (jeden błąd i po tobie) a co do gry Garego Sinisa w CSI to ja bym śię tak nie czepiał bo w czym na topie rozpoznawalnym itp. gra wymieniony Ben Afflek(tak na boku miernota nie aktor) gra w jakimś znanym serialu lub filmie którego nie zepsół NIE podobno coś wyreżyserował ale ni słychu ni widu więc znikł a Gary Sinise trzyma się na wierzchu i jest doceniany bo w wiekszośći gra w ambitnych i głebszych filmach jak np. ten omawiany na tym forum
Dats rajt! Rafau, to co napisałeś na temat "Misji..." i na temat "konformistycznych snobów" - zwłaszcza na temat tego ostatniego - to sama prawda. Film nie jest arcydziełem, ale jest bardzo, bardzo dobry - sama dałam 8/10 i fajnie, że jest na tym forum chociaż jeden post napisany do rzeczy i z polotem (nie miej za złe, ale tekst "nie dla idiotów" zamierzam zamieścić w swoim własnym poście broniącym innego świetnego moim zdaniem obrazu "Nieustraszeni bracia Grimm" - ot, żeby tamtejszym idiotom pograć na nerwach ;). Większość to typowa sieczka oznajmiających wszem i wobec, że film jest do d... nie popartych żadną argumentacją.
Pozdrawiam!
"fajnie, że jest na tym forum chociaż jeden post napisany do rzeczy i z polotem"
Bluzganie po innych userach za to, że mają inny gust i aktorach, którym się powodzi lepiej niż Siniseowi, bo maja nosa do scenariuszy, lub potrafią się odnaleźć w tym biznesie nazywasz polotem? Dla mnie to trollowanie na całego. Czytając wpis Rafała odniosłem wrażenie jakby był pobudzony zbyt mocną kawa lub dostał szlaban od rodzicow.
A biedny Gary Sinise, to już w ogóle temat na inną dyskusję. Nikt nie wysyła mu dobrych scenariuszy i biedaczysko musi grać w serialach telewizyjnych. Powinniśmy normalnie jakąś petycję do holiłudu w tej sprawie wysłać.
"DAJCIE DOBRĄ ROLĘ GAREMU SINISEOWI".
Z tym się zgodzę, że film nie dla idiotów. Daje wiele do myślenia, no a sam Gary Sinise zagrał świetnie. Uwielbiam go!
Daję 24/10. Nawet 26. Dzień się zbliżał a ja zapatrzony w obrazy, wciągałem ten klimat, wciągałem go oczami i uszami. I usiedzieć nie mogłem jakoś. Wspaniały, przepiękny. Takie kino będzie się kiedyś wspominać, jako wyznacznik kina z duszą. Nie mam pojęcia jaki film mną tak poruszył, na obecną chwilę - czyli po obejrzeniu - uznaję to za arcydzieło. Prawie dwu godzinne arcydzieło. Należy przy nim wytrzymać. Nie należy oglądać jak kolejnego filmu SF. Kończę, bo już nie wiem co napisać.
Racja! Racja! Racja! Po pierwsze, miło przeczytać (wreszcie!) tak dobry komentarz na tej pustej od dobrego smaku, a zarazem pełnej plastikowego kiczu smutnej rubieży, jaką jest Filmweb. Po drugie, w pełni zgadzam się z autorem post-u. De Palma, wbrew pozorom, tworzy filmy - nawet jeśli to kino gangsterskie, tzn. "Człowiek z blizną", czy "Życie Carlita" - wymagające i naprawdę uderzające wrażliwość odbiorców (tych, którzy takową posiadają). "Misja na Marsa" to po prostu piękny, subtelnie podany, lecz dotkliwie głęboki obraz. podejrzewam, że nie spodoba się maniakom Sci-fi spod znaku Riddicka albo innych, ale, że zacytuje przedmówcę: "są gusta i guściki".
Problem z tym filmem polega na tym, że składa się on z dwóch części:
1. Cały film
2. Zakończenie
Część pierwsza to majstersztyk w swoim gatunku, dzieło intrygujące, świetnie zrealizowane i odegrane przez aktorów, realistyczne. Scena ratowania opadającego i niechybnie zbliżającego się do atmosfery astronauty to jedna z najlepszych scen w kinie sf, do której można porównać jedynie wiekopomne osiągnięcie Kubricka w "2001: Odysei kosmicznej", oczywiście przy rzetelnym uwzględnieniu czasów, w których powstało dzieło Kubricka.
Część druga natomiast, czyli samo zakończenie, no cóż...chyba go nie rozumiem, bo tak kontrastuje z resztą obrazu, że wydaje mi się beznadziejne, choć przyznam - ma swój nieodparty urok.
Ode mnie 7/10
Zakończenie było swietne. Wszystko widzowi wyjaśnia. Wyjaśnia powstanie życia na Ziemi, co mało który film moze zaoferować.
Gówno wyjaśnia. To tylko jedna z hipotez, w dodatku wcale nie nowa. Teoria panspermii jest starsza niż loty w kosmos, a tu została potraktowana pobieżnie. Tylko kilka minut pod koniec filmu. Więc co tak na prawdę zostało wyjaśnione?
@ autor wątku: użycie hasła "Nie dla idiotów" świadczy o tym, że z braku argumentów próbujesz zaledwie zniechęcić do dyskusji (coś na zasadzie: "Każdy kto myśli że król jest nagi ten głupek").
Pozwolę więc sobie na bycie rzeczonym idiotą i powiem, że nazwanie tego filmu fenomenalnym to spore nadużycie tego określenia. A cały twój post to (jak określił ktoś przede mną) bufonada człowieka, któremu wydaje się że ma monopol na prawdę.
Film jest średni. W porównaniu z "Odyseją kosmiczną" to zaledwie marne popłuczyny.
Ogólnie rzecz biorąc sprawa została wyjaśniona, nie wiem czego Ci jeszcze brakuje - miał ten kosmoludek przeczytać jakiś artykuł z wikipedii ?
Filmu bym nie nazwał fenomenalnym, ale średnim też nie. Dałem 8/10, bo przyjemnie się go oglądało, szczególnie za pierwszym razem, kiedy się cały czas zastanawiałem co tam może być w środku =P
Podpisuje się pod tym postem, dla mnie końcówka sknociła finalny odbiór filmu. Zrobiło się dość błogo i infantylnie. Z dobrego S-F poczułem, że czytam forum nawiedzonych co wierzą w Nibiru, Jaszczurów, podwodne cywilizacje i 2012... A scena ratowania kosmonauty na tle czerwonej planety jest po prostu legendarna. Ogółem oceniłem na 8/10.
Nalezy tez podkreslic watek ekologiczny. Obraz pieknie sie pnacych pomidorow na tej odleglej planecie wzroszyl mnie. Cicho lkajac prosilem w duchu by im sie udalo.
Heh...widziałem reklamy w tv tego filmu ale jakos do mnie nie przemówiły...ale czytajac wasze opinie postanowiłem ten film obejrzeć i zobaczę go dziś w tv...:).Namówiliscie mnie...xD
Obejrzałem i:Klimat filmu ogólny nawet spoko odnalezienie tej twarzy na marsie też było fajne ale od momentu kiedy weszli tam do środka to ten film mnie zabił...;].Wybaczcie ale niczego głupszego to nie widziałem...;].Ogólnie 7/10
Twarz jest fenomenalna!
A co do tego co działo się w tej twarzy to jest to jeden z moich ulubionych fragmentów z ogólnie wszystkich filmów. Pokazanie powstania życia na Ziemi jest utrzymane we wspaniałym klimacie, przynajmniej wg mnie.
Heh...kazdy ma swoje zdanie...:).Mnie sie akurat nie podobalo ale moze dlatego ze sie czego innego spodziewalem..:P.Tzn chodzi mi konkretnie o ten motyw odlotu Jima tym statkiem kosmicznym..:P
Sam pomysł z tym co tam jest pokazane jest świetny (chodzi o twarz) tylko mogli to po prostu bardziej dopracować.
Co do odlotu Jima to sama nie wiem co o nim myśleć. Niby wszystko fajnie, ale coś mi tam nie pasowało.
Ale podobał mi się ten moment jak cała ta twarz tak jakby wybuchała w czasie startu. I te posągi kosmitów też były fajne.
Z tym Benem (c)Flekiem to żeś nieźle pojechał:) Ale zgadzam się z Tobą w pełni, bo również uważam, że Gary Sinise to jeden z bardziej niedocenianych obecnie aktorów, który świetnie potrafi się wcielić w bardzo różne role (rewelacyjny zarówno jako typ z pod ciemnej gwiazdy w "Okupie" i ścigany w "Impostorze"),a przy którym takie gwiazdeczki jak w/w kochanek Matta Damona to lekko przysmażone leszcze:)
Co do filmu to muszę go obejrzeć jeszcze raz. Leciał wczoraj w tv, ale niestety nie oglądałem od początku. Wszedłem więc na to forum, żeby poczytać sobie opinie innych i...dałem w końcu sobie spokój z seansem przed odbiornikiem. Nie lubię oglądać filmów "od środka", poza tym większość z nich lepiej "opatrywać" bez reklam, bo niestety zabija to klimat całości. No i Wasze komentarze dodatkowo zachęciły mnie do obejrzenia "Misji na Marsa" na spokojnie.
Pozdro
Ja uważam, że ten film był ewentualnie średni. Zdecydowanie zakończenie psuje cały klimat nabudowany podróżą. Nie mam pomysłu jak by rozwiązać fabułę tego filmu, jednak na pewno nie takim... Uch, czymś. Z resztą w mojej opinii cały ten film był zrzynką z odysei właśnie. A co do założyciela tematu, to moim zdaniem ten post to bufonada :>
Do momentu wejścia do twarzy dawałem 5/10-czyli przeciętnie i to bardzo. A po wejściu zaczął się ocean głupoty. Tak debilnego zakończenia dawno już nie widziałem. "tylko człowiek piekielnie wrażliwy jest w stanie dostrzec jego prawdziwy potencjał." ??????
Boże,rafau, nie dość że kompletnie nie masz gustu, to jeszcze oceniasz się jako piekielnie wrażliwego? Dobra gra aktorska? Fenomenalny klimat? Pełen patosu i tępy film z amerykańską flagą w tle i patetyczną muzyką. Odradzam. Stracone 1 h 50 min
Za pierwszym razem czyli x lat temu wydawal sie dobry. A teraz ? ta kocowka z animowanym placzacym UFOkiem. litosci.
Tak ! Wspaniały film ! W pełni zgadzam się z rafau .
Bardzo fajne zakończenie. Polecam tym, których nudzi kino sf z walkami [gwiezdne wojny itp... ] złymi najeźdźcami, strzelaniem i do znudzenia "wspaniałymi" efektami/gonitwami i strasznie wrogimi obcymi... :) Film też dla wrażliwych jak tu ktoś napisał.
Ci są innego zdania, nie zrozumieli filmu albo nie mają wyobraźni/wiedzy, bądź są z innej bajki.
[Wracając jednak do tematu: wiele genialnych scen, istnych perełek kinematografii - choćby scena ratowania oddalającego się kosmonauty; wspaniałe udźwiękowienie i muzyka.. i jeszcze raz: klimat, klimat, klimat! I "to coś".]
Która jest okropna jeżeli ktoś wie cokolwiek o zasadach ruchu na orbicie, a więc wszystkie postacie wychodzą na kompletnych durniów, a więc dramatyzm odpływa w siną dal niczym ów astronauta :P
Nie zjadłem swoich butów i uznaje, ze film jest kiczowaty bo jest po prostu KASZANEM, a nazywanie go arcydzielem to kpina i żart.
Że reżyser KASZANA to De Palma to film musi od razu być super?? I kto tu jest SNOBEM? Gdzie tu obiektywizm? Obrazanie ludzi ktorzy uznaja ten film za gówniany nie sprawi, ze stanie sie on lepszy.
I na koniec Gary Sinse... aktorzyna który umie zrobic dwie miny i tak we wszystkich filmach... prosze... obraza to moje snobistyczne podesjcie do kina... skoro jest to taka gwiazda (a Afleck to taka straszna dupa - BTW: o co kaman z tym Aflekiem, zazdroscisz mu czy co?) to czemu jakos nie bija sie o niego reżyserzy?
Nie odpowiadaj, ja odpowiem... bo jest MIERNY w piz#@ jak film w któym "zagrał"!