Zupełnie szczerze: liczyłem na znacznie słabszy film i totalne rozczarowanie. Tymczasem o dziwo "Halloween: Resurection" mimo, iż jest najmniej podobającą mi się częścią produkcji z Michaelem Myersem (od 1978 aż po rok 2002) i raczej nie dorasta do swoich znakomitych poprzedniczek, to jednak nie jest to także byle chłam dla pustych (h)amerykańskich łbów młodych (h)amerykańców. A przecież dokładnie tego należało się spodziewać po filmie powstałym już w XXI wieku, gdzie niemal każde dzieło jest niebywale prymitywne i cały klimat który mieliśmy w latach 70, 80 i 90 gdzieś zniknął, ustąpił miejsca pustocie intelektualnej. Mieliśmy wprawdzie przy "Halloween: Resurection" nieco chamowate zagrywki tak charakterystyczne dla dzisiejszego kina, te nikomu niepotrzebne ale jakże spodziewane wątki seksualności pomiędzy głównymi bohaterami, niemniej na szczęście było ich bardzo mało. Reasumując: ten film zrobił na mnie dobre wrażenie, gdyż przede wszystkim okazał się być lepszym niż zakładałem (szczególnie dobry był wątek szpitala psychiatrycznego i zdarzeń z nim związanych z początku filmu), nieco przywrócił mi wiarę, że jeśli producenci zechcą, niekoniecznie wszystko co powstaje w Ameryce po 2000 roku w kategorii horror, okaże się przysłowiowym jednym wielkim kiczem, że można też stworzyć coś zupełnie poprawnego, nie robiąc z tego profanacji prawdziwej klasyki - na dodatek nie byłbym sobą gdybym nie nadmienił o mistrzowskim motywie muzycznym spod ręki mistrza Carpentera którego umieszczenie to także dla mnie plus.
Z horrorów powstałych w XXI wieku, polecam Ci szczegónie pozycje następujące:
"Ogród"
"Ciemność"
"Ręka Boga"
Dziękuję. "Ciemność" oglądałem (mocne zakończenie), "Rękę Boga" także (tylko, że to naturalnie thriller), jedynie "Ogrodu" jeszcze nie miałem okazji zobaczyć.