Rutynowy, choć ładnie sfotografowany thriller z elementami kina neo-noir i włoskiego nurtu giallo. Nieuchwytny morderca atakuje kobiety w trakcie rzęsistego deszczu i zabija je ciosami noża. Pierwsza ofiara zostaje zamordowana tuż po wejściu do pociągu, druga na parkingu samochodowym. Po obiecującym początku z dwoma brutalnymi scenami morderstw "Deszczowy zabójca" robi się odrobinę nużący i przewidywalny, gdy prowadzący śledztwo gliniarz (Ray Sharkey) zaczyna romansować z żoną agenta FBI także prowadzącego śledztwo w sprawie deszczowego mordercy. Potem jeszcze dochodzi do kolejnych trzech morderstw, ale identyfikacja sprawcy nie nastręcza większych trudności. "The Rain Killer" oferuje trochę golizny, w tym dwa seksowne tańce striptizerek. Podobały mi się wysmakowane zdjęcia Janusza Kamińskiego, późniejszego zdobywcy Oscarów za "Listę Schindlera" i "Szeregowca Ryana" Spielberga. Po obejrzeniu "The Rain Killer" mam wrażenie, że Dario Argento mógł się tym filmem zainspirować w trakcie pisania scenariusza do "Trauma" (1993), gdyż w owym giallo również dochodzi do morderstw w deszczowe dni.