Muzyka psuje klimat filmu totalnie, brzmi jak z horrorów Dario Argento, tyle że w jego filmach jakoś pasuje. Końcowa strzelanina też dowcipem z kinematografii jest. Akcja dobrze trzymała w napięciu i Al Pacino wiadomo. Dajemy 7/10.
Zgadzam się z bestrafe_mich - muzyka nadaje klimat, zwykle takiej muzyki ciężko jest słuchać, ale w tym filmie grało to świetnie. Wczesne Miami :>
Muzyka jest swietnie dobrana i czesto słucham niektórych kawałków jak "Push it out a limit" ,albo 'Shes on fire' :p
Czesto slucham muzy z tego filmu, poprawia mi ona nastroj. Jak dla mnie pasuje wrecz idealnie do tego filmu i oddaje w 100% klimat Miami w latach 80-tych
Muzyka idealnie pasuje do tego filmu, ludzie. W klubie do którego chodzi Tony, grają mega przeboje lat 80! Ta dekada to głównie pop, disco i hair metal. Rozumiem że nie każdy lubi utwory typu "She's on fire", ale taka muzyka doskonale oddaje klimat tamtego okresu.
Utwór Gina and Elvira's jest poprostu cudowny i jeszcze Tony's Theme - genialny.
Muzyka słaba? Nie do końca. Przecież motyw muzyczny w prologu i epilogu jest klasyczny. Poza tym w scenach, z tym bezwzględnym spojrzeniem Tonego zazdrosnego o Ginę lub kiedy ona próbuję go zastrzelić (podobne nuty są wówczas kiedy Montana odwiedza po pierwszy raz matkę i siostrę) jest dźwiękowy klimat!
Ehh mi tam też muzyka nie przypadla te ich disco i techno.. jak ogladalem sceny w klubie to mnusialem sluchawski sciszac ;/ i dlatego 9 nie 10 xD
Jesteście debilami, mówiąc, że muzyka była słaba. No debile, idioci, imbecyle, kretyni, półgłówki, 2 kilogramy innych inwektyw, na koniec doprawione soczystym liściem po mordzie. Jak muzyka z lat 80, grana w tamtych czasach, w klubach Miami, może nie pasować do filmu o gangsterach, działających w latach 80, w Miami ?
Do reszty mózgi wam wyżarło? Jodłujcie suki.
Muszę się zgodzić z tą opinią dotyczącą muzyki. Oczywiście nie mam na myśli hitów tamtych czasów, które można było usłyszeć choćby w klubach przedstawionych w filmie. Muzyka, która miała budować napięcie lub podkreślić jakąś scenę strasznie drażniła, wręcz przeszkadzała.
Muzyka, muzyką, wszyscy się na niej skupili. Jednym się może podobać, innym mniej. Jak najbardziej jest bardzo ważna, ale jest tylko jednym z elementów filmu, który co niestety muszę przyznać całkowicie zepsuła ostatnia scena, nomen omen bardzo przewidywalna. Od co najmniej połowy filmu wiadomo, że będzie coś między Elvirą i Mannym, a Tonemu się to nie spodoba. Całość dopełnia "Rambo niezniszczalny kuloodporny Tony" z karabinem w ręku i właśnie dlatego moja ocena to TYLKO 7/10.
Ludzie, spokojnie :) Nie chodziło nam o hiciory, tylko o miejsca w których klimat miał napierać, a tu nagle syntezator brzmiący jak z horroru klasy B. Sam soundtrack git (choć wiadomo, nie każdy lubi te klimaty), chodziło nam raczej o tło. Kurcze piórko, powstrzymajcie te bluzgi, poluzujcie porty ;]