Jedna z najlepszych adaptacji twórczości Stephena Kinga !!
Co prawda razić może dziwaczna krytyka religijnego fanatyzmu, który staje się dziwaczną szopką (inna sprawa, że znak krzyża robiony zakrwawionym daje radę), ale cała reszta robi wrażenie, szczególnie patrząc z perspektywy, dość pionierskiej fabuły jeszcze nie eksploatowanej w końcu lat 70.
Najsmutniejsze w tym filmie jest jednak zakończenie, które niweluje granicę między Złem, a Dobrem. Nie raz się bowiem utarło, że w końcowym rozrachunku ci źli zawsze zostaną ukarani, z kolei ci prawi odejdą szczęśliwi.
DePalma nie próbuje nas jednak mamić złudzeniami – w końcowym rozrachunku zginą wszyscy – ci, którzy Carrie chcieli zniszczyć i Ci, którzy próbowali być dla niech przyjaciółmi.
Bo, gdy już fala zła, frustracji i destrukcyjnego gniewu się wyleje zmiecie wszystkich i wszystko na swej drodze, bez litości. I to w tym wszystkim jest najbardziej smutnym aspektem tej ponurej opowieści.
Eskalacja zemsty doprowadza do anihilacji zarówno Dobra jak i Zła – warto o tym pamiętać !!
Moja ocena - 7/10
Tak, już mi się słusznie dostało od użytkownika powyżej. Dziękuję za czujność :)
Jak każdemu. Kiedy to było - 9 lat temu - dziś jestem jeszcze bardziej głupszy :)