"It's Alive" to jeden z tych filmów które pokazują że nawet kiczowata klasa B może być "czymś więcej", że pomimo kiczu, niskiego budżetu czy braków aktorskich może być głęboka i fascynująca. Film Cohena można uznać za reprezentanta body-horruru gdyż dotyczy on mutacji. Ale to szczegół. Poza tym, to bardzo dobry dramat w którym horror jest tylko dodatkiem. Brawa dla reżysera, gdyż na tak absurdalnej historyjce stworzył całkiem ambitny film.
film opowiada o dziecku mutancie który zabija kolejne ofiary, jednak film nie skupia się wcale na tym. Obserwujemy bowiem rozterki rodziców owego monstrum, szczególnie ojca. Postać grana przez Johna Ryana jest bowiem linczowana przez społeczeństwo, prześladowana z powodu nieszczęsnego dziecka-potwora. Niemal do samego końca wypiera się on swego dziecka, aż do zakończenia, w którym postanawia je uratować.
Film mówi bowiem o nietolerancji, odrzuceniu tego co inne i braku zrozumienia.
Realizacyjnie film ma swoje plusy i minusy. Aktorzy byli raz solidni, a raz beznadziejni. Muzyka, choć prosta to stworzyła bardzo mroczną atmosferę. Sam film jest i mroczny i przygnębiający, a zakończenie jest dosłownie eksplozją tego wszystkiego.
Film oceniłem na 8/10 z prostego powodu - jest poruszajacy. O ile zdacie sobie sprawę że nie jest to czysty horror, że jest to klasa B i nie macie prostackiego podejścia do horroru jako gatunku, to myślę że film ten przypadnie wam do gustu.
Pomimo kiczu, i kilku wpadek, daje radę wyłamać się z ram w jakie zamknięta jest klasa B.