Może lenistwo umysłowe? Wygodniej było żyć żonie z domysłami niż z niewygodną prawdą. Poza tym nie wyglądała na zbytnio zaskoczoną gdy dowiedziała się, co zrobił mąż. Gdyby drążyła temat tajemnic małżonka dalej, pozbyła by się złudzeń, że ich związek był dla niego równie ważne, co dla niej...
Nie wiem, czy nazwałabym to "lenistwem umysłowym". W końcu nikt z nas, będąc w związku, nie podejrzewa swoich bliskich o to, że np. są seryjnymi zabójcami, nawet jeśli zachowują się cokolwiek dziwacznie. Czy zaślepienie miłością? Też bym tak tego nie nazwała z wyżej podanego powodu. Tym, co zrobił mąż, bohaterka nie była zaskoczona, to fakt. Była wstrząśnięta. Polemizowałabym też z twierdzeniem, że związek był dla niego mniej ważny niż dla niej. Po prostu dla Saeeda istniała rzecz daleko ważniejsza niż związek, ważniejsza niż samo życie, które ostatecznie oddał przecież za "sprawę".